poniedziałek, 26 marca 2012

Dalsze ustalenia w sprawie kolizji Mikry z sarną


Wielu naszych czytelników dopytywało się o szczegóły kolizji Mikry z sarną. Pisaliśmy o tym wcześniej. Nasz reporter przeprowadził wywiad z uczestnikiem zdarzenia.


Zielony Aleksandrów (ZA):Dzień dobry, proszę powiedzieć jak doszło do
potrącenia tej niewinnej zapewne chorej sarenki?


Uczestnik kolizji: To nie była zapewne chora sarenka, lecz w pełni sprawny jelonek.
Wybiegł on pełnym pędem z lasku po południowej stronie ul. Złotej
Jesieni. Dzięki mistrzowskiej reakcji kierowcy, zwierzę jedynie odbiło
się od maski samochodu odnosząc przy tym niewielkie obrażenia.

ZA: A dlaczego nie interweniował Pan natychmiast w Straży Miejskiej?

Uczestnik kolizji Jelonek na chwilę położył się oszołomiony na zamarzniętej powierzchni
krzyżującego się w tym miejscu w jezdnią strumienia, potem wstał i
pobiegł z powrotem. Nie było konieczności interwencji.

ZA:Trudno zaakceptować takie podejście...

Rozumiem, że rozmawiam z miłośnikiem dań z dziczyzny. Rzeczywiście,
wiele osób słysząc tę historię było głównie zainteresowanych tym, czy
jelonek został już zjedzony, czy jeszcze nie.

ZA: Czy ma Pan dodatkowy materiał zdjeciowy?

Na szczęście nie. Uszkodzenia samochodu dały się zmieścić w jednym kadrze.

ZA: Dziękuję za rozmowę.

[dane uczestnika kolizji do wiadomości ZA]

Mikra i sarna - wypadek

Samochód marki Mikra został uszkodzony w marcu br. w wyniku zderzenia z sarną. Nie wiemy, jakie obrażenia poniosło zwierzę, ani czy przeżyło wypadek. Kierowca był trzeźwy. "Zielony Aleksandrów" prowadzi dalsze ustalenia w tej sprawie. Wszystkich, którzy byli świadkami lub uczestnikami zdarzenia prosimy o kontakt i komentarze.


zimą sam na sam z kozą

To było zimą. Widzimy jak koza (samica sarny) biega po zaśnieżonym aleksandrowskim lesie.

Sarny

Marzec 2012 r. Kozioł sarny uchwycony na drodze dojazdowej do osiedla Czujczyn.

Sójki

Tego dnia udało się sfotografować jedną z sójek latających w okolicy osiedla.